Czy wiesz, że koty to zwierzęta selektywnie społeczne? Często obdarzane łatką samotników, mruczki potrafią tworzyć więzi z innymi osobnikami, przeżywać żałobę po stracie kociego towarzysza i lęk separacyjny z powodu rozłąki z właścicielem.
Pewien kot zawsze chadzał własnymi drogami. Ów zwierzak, bohater opowiadania Josepha Rudyarda Kiplinga, przypomina o dzikim przodku tych stworzeń – kocie nubijskim, inaczej zwanym żbikiem afrykańskim.
Nasz kot domowy, z łacińska felis catus, nosi w sobie dziedzictwo felis lybica o wiele bardziej niż psy wilcze. Żbik afrykański, to drapieżnik prowadzący samotniczy tryb życia. To piętno samotnika przylgnęło także do kota domowego. I choć nie ulega wątpliwości, że zapisana w genach dzikość przekłada się na wiele aspektów kociej natury, to jednak łatka aspołecznika jest jednocześnie dość krzywdząca. W rzeczywistości koty to zwierzęta selektywnie społeczne, to znaczy, że mogą, lecz nie muszą tworzyć więzi z innymi osobnikami.
W przeciwieństwie do psów, które wypracowały swój język komunikacji z człowiekiem, koty porozumiewają się z ludźmi tak jak z własnym gatunkiem. Szukając pochodzenia ich społecznych zachowań, może wskazać na dwa źródła. Pierwsze to okres pierwotnej socjalizacji, czyli czas, u kotów krótki, bo wynoszący od dwunastu do szesnastu tygodni pierwszych tygodni życia, kiedy maleństwa przebywają przy matce i, ogólnie mówiąc, uczą się bycia kotem. Drugim są kolonie kotów wolnożyjących.
Na drodze do udomowienia
Około dziesięciu tysięcy lat temu na obszarze Żyznego Półksiężyca, niegdyś obfitej a dziś jałowej kolebce rolnictwa, trzy rzeczy zbiegły się jednocześnie. Pojawienie się osiadłego trybu życia, myszy domowej, która ciągnęła do spichlerzy, i kota domowego, który na te myszy polował. Selekcja naturalna faworyzowała osobniki bardziej śmiałe i przyjazne człowiekowi. To one dały początek naszym mruczkom. Z kolei przy dostatecznej ilości pożywienia, mruczki mogą tworzyć grupy społeczne – kocie kolonie. Wśród takich grup panuje matriarchat. Spokrewnione samice żyją wspólnie i wspólnie opiekują się potomstwem. Podczas kiedy samce, osiągnąwszy dojrzałość płciową, podążają własną ścieżką, samice zostają przy swoich matkach, a nawet babkach, by wydać na świat kolejne pokolenie. Do takiej grupy mogą należeć samce. Mogą one również, w ramach swojego terytorium, krążyć między kilkoma koloniami. Kocie grupy nie są hierarchiczne, stosunki między zwierzętami zmieniają się dynamicznie, a w przypadku niedostatku żywności bądź konfliktu, rozpadają na mniejsze.
Okres kocieństwa
Specyficznym rodzajem grupy społecznej jest matka z kociętami. Uczą się one zarówno od rodzicielki jak i od siebie nawzajem zachowań właściwych dla gatunku oraz kontroli emocji. Mają również własny sposób komunikacji. Miauczą, by przywołać nieobecną matkę. Ta z kolei wita się z małymi specyficznym dźwiękiem, przypominającym gruchanie bądź świergot. Jest to też sygnał, który wydaje, jeżeli chce, by maluchy podążyły za nią. Podczas pobierania pokarmu kocięta ugniatają matkę. Ten uspakajający gest, ma również funkcję fizjologiczną. Pobudza wydzielanie oksytocyny, a co za tym idzie gruczoły mlekowe do produkcji pożywienia. Jeżeli maluchy są głodne, uderzają rodzicielkę bokiem pyszczka, i miauczą, domagając się pokarmu.
Komunikacja wewnątrzgatunkowa
Koty komunikują się przede wszystkim przez zapach. Nie przypadkiem. Mruczki posiadają specjalny, dodatkowy narząd lemieszowo-nosowy do jego detekcji, zwany też narządem Jacobsona. Ponadto nasi futrzaści przyjaciele mogą pochwalić się większą opuszką węchową, bo wynoszącą aż dwadzieścia centymetrów, podczas kiedy u człowieka, to jedynie trzy do czterech. Mają również większą liczbę receptorów. Nic więc dziwnego, że zapach jest tak ważnym nosicielem informacji.
Zaprzyjaźnione koty tworzą wspólny, grupowy zapach, który pozwala zidentyfikować jej członków. Na powitanie unoszą ogon, którego końcówka wygina się w kształt litery u, pionowo do góry, a gdy drugi kot odpowie w ten sam sposób, zbliżają się do siebie i we wspólnym rytuale ocierają bokami i pyszczkami, stykają policzkami albo czołami, bodzenie głową drugiego osobnika zwane jest potocznie barankowaniem. To właśnie między innymi po bokach pyszczka i pod brodą, a także na czole znajdują się kocie feromony – związki semiochemiczne, dla nas, ludzi niewyczuwalne, ale u kotów związane z komunikacją społeczną. Do ich detekcji służy właśnie wspomniany narząd lemieszowo-nosowy. Ocierając się o siebie, koty tworzą bądź wzmacniają wspólny zapach, zacieśniają też łączącą je relację. Do repertuaru należy dodać wąchanie sobie okolic odbytu – kolejne miejsce związane z zapachami, sposób na identyfikację swoich i powitanie.
Dwa zaprzyjaźnione koty leżą blisko siebie, co istotne, stykając się przy tym ciałami. Wylizują się również nawzajem. Zacieśniają w ten sposób łączące je więzi. Mrużenie oczu to przyjacielski gest, kocie kocham cię. Jest przeciwieństwem otwartego patrzenia w oczy, które jest odbierane jako przejaw agresji. Jeżeli zaprzyjaźniony osobnik poliże drugiego po głowie, może to być zaproszenie do wspólnej zabawy. Podobną rolę pełni krótkie miauknięcie. Mruczki w tym celu potrafią także wyginać się i prężyć, stroszyć uszy i wąsy, wszystko po to, by zachęcić drugiego do wspólnych zapasów. Koty pozostające w bliskiej relacji, mogą przeżywać żałobę, gdy ich towarzysz odejdzie.
Komunikacja z człowiekiem
Podobnych sygnałów kot używa w komunikacji z człowiekiem. Ocierając się, w tym barankując, miesza własny zapach z zapachem człowieka. To wyraz miłości i akceptacji, a także oznaczenia opiekuna jako członka własnej grupy społecznej. Mruczki robią to również po to, by odnowić zapach grupy, który utraciliśmy, na przykład wychodząc z domu. To z tego powodu ocierają się o nasze rzeczy, gdy wracamy z zewnątrz. Według jednej z teorii analogiczną funkcję może pełnić lizanie. W gamę społecznych zachowań wchodzi tak zwane rolowanie, określane najczęściej angielskim terminem social roll, czyli pozycja, w której kot przewraca się na plecy brzuchem do góry, prezentując wrażliwą część ciała, i wygina ciało w łuk. To oznaka zaufania, akceptacji i kociego szczęścia. Kot może wskoczyć człowiekowi na kolana i zaprezentować tylne okolice ciała. Choć dla nas może wydawać się to dziwne, dla kota to wyraz przyjaźni. Może również, podobnie jak przedstawiciela własnego gatunku, zaprosić ludzkiego towarzysza do zabawy krótkim miauknięciem.
Jeżeli ze swojej strony chcemy trzymać się kociego savoir-vivre, to powinnyśmy zacząć od dzień dobry. W dobrym tonie jest przykucnąć, by nie górować nad zwierzakiem, a tym samym nie być odbieranym jako zagrożenie. Następnie wyciągamy palec wskazujący w kierunku kota. To odpowiednik kociego powitania nos w nos. Jeżeli zwierzak się o niego otrze, to zaproszenie do kontaktu. Najlepiej zaczynać od okolic brody i głowy. Koty mają różną tolerancję na dotyk, łatwo je przestymulować. Dla niektórych głaskanie grzbietu to już za dużo. Nie należy również głaskać po grzbiecie mruczków cierpiących na tak zwany syndrom falującej skóry, w skrócie określany nazwą FHS. Jeżeli natomiast zwierzę odwróci pyszczek bądź odsunie się, to znak, że nie ma ochoty na bliskość. Dla wielu mruczków leżenie w pobliżu właściciela to już jest zażyłość.
Koty obcujące z ludźmi niejako na powrót włączyły miauczenie z powrotem do swojego repertuaru, szybko ucząc się, że człowiek instynktownie reaguje na wysoki ton. Ten dźwięk, mający swoje źródło we wspomnianych zachowaniach kociąt, u dorosłych, dzikich zwierząt zanika. Nie przypadkiem miauczenie przypomina płacz noworodka. Ponadto kocie języki, to w istocie cała gama indywidualnych dialektów wypracowywanych przez każdego kota do konkretnego człowieka. Są mruczki, które swoich właścicieli witają specyficznym dźwiękiem, przypominającym gruchanie. To, analogicznie jak miauczenie, kolejny sygnał zaadoptowany z okresu kocieństwa. Podobnie sprawa ma się z ugniataniem, czyli tak zwanym mlecznym krokiem, związanym z poczuciem bezpieczeństwa. Z kolei koty, którą chcą upomnieć się o swoją porcję karmy, często barankują – uderzają bokiem pyszczka o właściciela i miauczą, analogicznie jak czynią to kocięta, gdy są głodne.
Od dawna wiadomo, że psy doskonale czytają ludzkie emocje. Tymczasem badania opisane w Animals w 2020 roku pokazują, że w dużym stopniu dotyczy to również kotów. Zwierzaki te potrafią rozróżnić stany emocjonalne, połączyć je z mimiką i wokalizacją. W trakcie badania prezentowano kotom zarówno wizerunki kotów jak i ludzi przejawiających określoną emocję. Na jedne i drugie reagowały tak samo. Rozpoznają także twarz właściciela i łączą ją z głosem. Niektóre koty, na widok swojego opiekuna, wracającego do domu, biegną do drapaka i ostrząc pazury, dają tym samym upust pozytywnym emocjom. Przez długi czas nie mówiło się o zaburzeniach separacyjnych, takich lęk czy ból, w odniesieniu do kotów. Tymczasem, podobnie jak psy, potrafią one w ten sposób przeżywać rozłąkę z właścicielem. Jednocześnie jest to problem, z którym należy pracować.
- Saint-Exupéry A., Mały Książę, [on-line] https://wolnelektury.pl/.
BIBLIOGRAFIA
- Biegańska-Hendry M., Co jest, kocie? Wszystko, co musisz wiedzieć, aby zrozumieć swojego kota!, Samo Sedno, Warszawa 2015.
- Biegańska-Hendryk M., Rozmowa z kotem, Buchmann, Warszawa 2021, Wydanie II.
- Bradshaw J., Peters A., i Luboński P., Zrozumieć kota. Na tropie miauczącej zagadki, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020, Wydanie II.
- Johnson-Bennett P., Jak kot z kotem, Galaktyka, Łódź 2010.
- Quaranta A., d’Ingeo S., Amoruso R., i Siniscalchi M., Emotion Recognition in Cats, „Animals”, 2020, t.10, nr 7, s. 1107.
- Rauth-Widmann B., Kocia mowa. Zachowanie, dźwięki, język ciała, Muza, Warszawa 2015.
- Schötz S., i Skowrońska E., Sekretny język kotów: mrrrau czy miau? Poznaj tajniki kociej mowy, aby lepiej zrozumieć swojego pupila, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2019, Wydanie I.
- Nykiel M., Jak dobrze żyć z kotem. Poradnik codziennego użytku dla początkujących i zaawansowanych, Chcę, Robię, Mam!, Warszawa 2023.
- Page J., Jak koty widzą świat i ludzi?, Bellona, Warszawa 2010.
- B. Gawda i A. Błaszczak, Emocje i temperament zwierząt, CeDeWu, Warszawa 2023, Wydanie I.